Smolensk-2010.pl CHCEMY PRAWDY O ZAMACHU NA PREZYDENTA

26 Jan 2009

Nas nie dogoniat'...



Kryzys? - Jaki kryzys, nas to nie dotyczy,- słyszeliśmy wielokrotnie z ust przedstawicieli rządu. Owszem, gdzieś tam za oceanem, na Wyspach, gdzies w dalekiej Japonii czy Wyspach Bergamutach, ale w Polsce?
Nie, to niemożliwe, przecież Platforma obiecala ustami płemieła drugą Irlandię. U nas kwitnie wszystko, nawet w zimie można kupić truskawki w sklepie na osiedlu.
Jak na razie, wszystko zmierza w kierunku odwrotnym, bo jak wiadomo Irlandia odrzucila możliwość przyjęcia najważniejszego traktatu, za co obwinia sie przede wszystkim Prezydenta Kaczyńskiego, że nie chce nic podpisać dopóki nie będzie wiadomo, że wszyscy już podpisali.
Oj, jaki on zachowawczy ten nasz Prezydent, sam nie podejmie decyzji, tylko czeka na wszystkich innych. A tu nawet Niemcy i Dania byli przeciwni, a o nich jakoś cicho, nic się nie mówi, nikt nie wspomni nawet, żeby nie nadepnąć Angeli na odcisk, że nie podpisali czyli, że nie chcą tego miodu. Nasz Prezydent jako ostatni zejdzie ze statku jak kapitan tonącego okrętu. Rozumiem, że jeśli wszyscy członkowie UE podpiszą akces, to wtedy On, aby nie być hamulcowym, też podpisze.
To mi się podoba. Tak trzymać, Panie Prezydencie!

Nie bedzie Nierad pluł nam w twarz, ze opóźniamy wejście i przyjęcie, że nie chcemy tej waluty, która oparta jest... a tak własciwie nikt nie wie na czym jest oparta. Bo kiedyś, czego już na pewno młodzi emigranci nie pamiętają, waluta była oparta na złocie, a jak za wymienialność waluty wzięli się bankowcy i specjaliści (czytaj: socjaliści) z tytułami, to nagle okazało się, że i zloto niepotrzebne i żadne parytety.
Okazało się, że... wiadomo - "Złoto dla zuchwałych", aby nie być posądzonym od razu, a priori, za niepoprawnego politycznie, to nie wymienię kogo uważam, na razie, za najbardziej zuchwałego w tym towarzystwie.
Aby nie przeciągać struny, powiem tylko, ze w najbliższym czasie, czy się to nam podoba czy nie, powinniśmy się raczej przygotować na kolejne zaciśnięcie pasa, o którym to pasie słyszymy nieustannie od kiedy pojawił sie pierwszy tzw. plan Balcerowicza. Kto pamiętliwy, ten w pamiętaniu gorliwy... (Czerwony pas, za pasem broń... )

Potem był drugi plan, i trzeci... potem był Belkowy podatek, potem jeszcze cos, jakby Waltz nad Tamizą, a nie nad pięknym modrym Dunajem i dzisiaj sie dowiadujemy, że jednak, że jednak TO może do nas przyjść...
I to już niebawem, bo płatności budżetówki za ostatni kwartał zostały przerzucone na styczeń, czyli że za rok bedzie dwa razy tyle do zaplacenia, tylko skąd wziąć tę kase, może od chorych?
Muzycy mają teraz kupę kasy, bo się wzbogacili na Orkiestrze Świątecznej Pomocy, to może i Kasa Chorych wspomoże nieudolny rząd?
Kto to wie?
A czy POni obiecywali, że będą informować? Reagować? Zapobiegać?
NIE, Nie, nie. Po trzykroć NIE!!!
POni obiecywali jak Obama, że będzie lepiej, że czas na "change", że będzie się żyło lepiej.
Pytanie tylko KOMU?

25 Jan 2009

Zdemoralizowane czlonki

Orkiestra juz przebrzmiala, edynburski koncert Big Cyca przeszedl do historii, jedynie na lamach gazet i w internecie trwa dyskusja czy artysci te "Zdemoralizowane ch..." jak ich okreslil Zbigniew Holdys, wzieli, a jesli tak, to ile, za swe wystepy.

Alez to typowo polska paranoja, nie dosc, ze do tego calego owsiakowego swieta doklada kazdy samorzad, z naszych przeciez podatkow, to jeszcze od artystow sie wymaga, ba, zada wrecz, zeby zagrali za darmo? Malo tego, pomimo ustawy o dostępie do informacji publicznej obowiazujacej od 2001r., nie da sie wyciagnac od samorzadow informacji, ile tak naprawde ta orkiestra nas wszystkich kosztowala.

Istna paranoja...
Czy kto widzial, zeby Owsiak nie wzial pieniedzy za te swoja "dobroczynnosc"? Czy robi to za darmo? Od tylu lat?

Czy Agata Mlynarska i jej kolezanki redaktorki nie biora kasy za prowadzenie tego swieta?

Czy kamerzysci i kierowcy w telewizji nie wzieli kasy?

czy, czy, czy...???

Iluz jeszcze ludzi trzeba wymienic, ktorzy biora za to niezle pieniadze?

To dlaczego wymaga sie od artystow, zeby grali za darmo? To oni przeciez sciagaja na koncerty tlumy mlodziezy i doroslych, ktorzy pozniej wydaja swoje pieniadze ww prowadzonych nie zawsze legalnie aukcjach. To dzieki artystom orkiestra tak naprawde w ogole moze grac, bo kto widzial orkiestre bez muzykow?

Zapytajmy zatem, czy dziennikarze radiowi i telewizyjni, redaktorzy gazet i portali internetowych, ktorzy potepiaja w czambul artystow grajacych w zamian za tzw. zwrot poniesionych kosztow, zrezygnowali ze swego wierszowego honorarium za te teksty, ktore popelniaja w sprawie orkiestry? Czy robia to za darmo?

Cala ta "Orkiestra", to wielkie biznesowe przedsiewziecie, prowadzace dzialalnosc non profit, czyli nie wykazujace zyskow, ale mimo to jakos sie utrzymuje, urzeduje w palacach, jezdzi dobrymi samochodami, etc... etc... Wymaga sie jedynie od wolontariuszy, czyli mlodziezy, ktora daje soba manipulowac w dobrej wierze, aby poswiecala swoj czas i checi i pracowala na mrozie na konto orkiestry. Wszyscy zatrudnieni w orkiestrze ludzie, przygotowujacy wielki styczniowy show przez caly rok, biora za to kase i to niezla, musimy sobie z tego zdawac sprawe.

Kiedys wielka, dzisiaj juz przygasla, gwiazda rocka Zbigniew Holdys, zapewne z braku zainteresowania nim, uzyl dosc chwytliwego zwrotu i obrazil swych kolegow muzykow nazywajac ich dosadnie czlonkami (ciala). Zapewne bylo to obliczone na zwrocenie uwagi na siebie, bo nic tak nie poprawia image jak skandal, wreszcie gazety maja o czym pisac.

Zatem, uderzcie sie panie i panowie pismacy w piersi i zastanowcie co piszecie, bo jak mawial imć pan Longinus Podbipięta – „słuchać hadko”.

20 Jan 2009

Nie lada atrakcja


Z okazji okraglej rocznicy "najwiekszego wydarzenia w powojennej historii Polski", czeka nas nie lada atrakcja. Jak podala Gazeta Wyborcza, a za nia prawie wszystkie portale internetowe, kilkaset tysięcy fanów i takie gwiazdy światowego formatu jak Beyonce, Tina Turner i Elton John - to wszystko zdarzy się w Gdańsku 4 czerwca na wielkim darmowym koncercie. Imprezę z okazji 20. rocznicy pierwszych wolnych wyborów sfinansuje budżet państwa.
- Chcemy zorganizować w Gdańsku wielki koncert, finansowany głównie z budżetu państwa - powiedzial GW szef kancelarii premiera, minister Sławomir Nowak. - Rozmawiamy z wieloma światowymi gwiazdami, na razie nie chcę zdradzać jakimi. Chcielibyśmy także, aby na koncercie wystąpiło kilka polskich gwiazd. Krótko mówiąc chcielibyśmy, żeby był to koncert, jakiego jeszcze w Polsce nie było - z udziałem kilkusettysięcznej widowni, najlepiej darmowy.
Według informacji GW organizacja koncertu będzie kosztować kilkanaście milionów złotych, a w tej chwili trwają rozmowy z takimi wykonawcami jak Beyonce , Tina Turner, Elton John, Paul McCartney i Phil Collins.
Calosc m.in. na stronie: http://wiadomosci.onet.pl/2701,1899651,gdansk_zorganizuje_najwiekszy_koncert_w_polsce,wydarzenie_lokalne.html

Hmm, bardzo ciekawa informacja. Nie dosc, ze przy tym stole bez kantow, do ktorego zasiedli sami wybrancy "czlowieka honoru", jak go nazwal Adam Michnik, gen. Kiszczaka, dobierani wg jemu tylko znanych kryteriow sposrod ludzi opozycji i oni to wlasnie zaplanowali nam swietlana przyszlosc, to jeszcze my wszyscy, podatnicy, mamy za to placic?

Polska to bardzo ciekawy kraj;
- stocznia im.Lenina gdzie sie to wydarzylo i ktorej juz wlasciwie nie ma, zostala oddana przez te okraglostolowa ekipe za bezcen, podobnie jak i wiekszosc naszego narodowego majatku wytworzonego przeciez przez wszystkich pracujacych Polakow;
-zamyka sie jeden po drugim szpitale, po to aby je powoli "prywatyzowac" i przeksztalcac w sanatoria dla tych, ktorych bedzie na nie stac;
-zamyka sie po kolei szkoly, bo nie ma juz tyle dzieci aby zapelnic puste klasy;
-pozamykano wiekszosc kopaln i hut, dajacych prace i surowiec dla elektrowni, po to by uzaleznic sie od dostaw gazu i ropy naftowej;
-trzech oskarzonych o zamordowanie Krzysztofa Olewnika http://miasta.gazeta.pl/plock/1,89420,3712089.html, po kolei "popelnia samobojstwo" w najbardziej strzezonych przez system kamer celach wieziennych, a zleceniodawcy tego bestialskiego porwania i mordu sa dalej nieznani. Czyzby to oni po kolei usuwali niewygodnych swiadkow...?

Mozna by tak wymieniac bez konca paradoksy i nieprawidlowosci w "panstwie prawa" jak nam to tow. Kalisz wielokrotnie z mownicy sejmowej tlumaczyl, ale po co?
Ekipa aktualnie rzadzaca, ktora wlasciwie jeszcze nic pozytywnego nie pokazala, poza calorocznym codziennym krytykowaniem poprzedniego rzadu i aktualnie milosciwie panujacego nam prezydenta, wymyslila, ze ten jubileusz trzeba uswietnic na nasz koszt.

Hitler powiedzial kiedys, ze "zdolnosc do zapominania jest w narodzie ogromna..." chodzilo mu oczywiscie o Niemcow. Ale teraz widac, ze dotyczy to rowniez i nas, Polakow.
Ile jeszcze musi sie stac, jak dlugo bedziemy sie dawali tak wodzic za nos?
Minelo juz prawie 20 lat od 4 czerwca 1989r, kiedy to Joasia Szczepkowska oglosila w TVP, ze "...prosze panstwa, wlasnie dzisiaj sie skonczyla komuna...".
Ja mam do dzisiaj watpliwosci....

19 Jan 2009

Tak, to Ty decydujesz...

Bardzo trudno jest dzisiaj podejmowac rozne wazne czy mniej wazne, decyzje.
Nie mam na mysli teraz wydarzen na miare bezpieczenstwa kraju naszego czy innego, ani gry sil na najwyzszych poziomach wladzy, niedostepnych dla niewtajemniczonych.
Chce Ci powiedziec, ze tylko od Ciebie zalezy, tylko od Ciebie, co stanie sie w najblizszej lub dalszej przyszlosci...

Wielokrotnie, kiedy sam staje przed koniecznoscia podjecia jakiejs decyzji, przypomina mi sie stara chinska przypowiesc o ptaku i medrcu.
Jesli masz ochote, poswiec 20 sekund na przypomnienie jej sobie...

Był kiedyś stary mędrzec i mały chłopiec. Chłopiec chciał za wszelką cenę wystrychnąć starca na dudka. Obmyślił sobie pewien plan. Złapał małego, delikatnego ptaszka. Trzymając go w zamkniętych dłoniach, miał podejść do mędrca i spytać:
- Co ukryłem w dłoniach?
- Ptaka synu - miał usłyszeć w odpowiedzi.
- Jak myślisz, ten ptak jest żywy czy martwy? - padłoby kolejne pytanie.
Gdyby starzec odrzekł, że ptak jest martwy, mały spryciarz otworzyłby donie i wypuścił ptaka na wolność. Jeśli natomiast powiedziałby, że jest żywy, chłopiec ścisnąłby dłonie i zadusił go. Potem pokazałby martwego ptaka i rzekł:
- Widzisz, panie, ptak nie żyje.

A w jaki sposób rozwinęły się wydarzenia?

Mały zarozumialec przyszedł do mędrca i spytał tak, jak sobie obmyślił:
- Co ukryłem w dłoniach?
- Ptaka, synu - usłyszał w odpowiedzi.
- Jak myślisz, ten ptak jest żywy czy martwy? - zapytał chłopiec z pogardą.
Starzec spojrzał na chłopca łagodnym wzrokiem i odparł:
- Jego życie jest w twoich rękach synu...

***

I w zasadzie nic wiecej na ten temat.
To tylko od Ciebie zalezy, gdzie bedziemy za chwile, za tydzien, miesiac, za pare lat...

17 Jan 2009

Big Brother

Wiesz, pamietasz, co powiedzial Goebels, minister od propagandy u Hitlera, ze jesli wystarczajaco wiele razy powtorzy sie klamstwo, to ludzie w nie uwierza?

Jestem podlamany, zdegustowany i zniesmaczony tym, ze wiekszosc naszych rodakow, w Kraju i na Obczyznie, przestala myslec. Najlepszym tego dowodem byly ostatnie wybory do parlamentu. Sam stalem w kolejce przed ambasada w Edynburgu ponad trzy i pol godziny, aby zaglosowac. Juz w kolejce do urny, ktora liczyla ciagle okolo 300-400 osob, oniemialem, slyszac komentarze w przewazajacej czesci bardzo mlodych Polakow, ktorzy po raz pierwszy szli glosowac, i to za granica(!). Bylo mi bardzo przykro sluchac co mowia o aktualnym rzadzie i prezydencie, glosem przesaczonym jadem nienawisci zaczerpnietym wprost z TVN i GW. Mlodzi ludzie przestali juz dawno sami myslec, obserwowac i wyciagac wnioski. Poddani zostali operacji unieszkodliwienia i uspienia niektorych funkcji swojego mozgu. Stalo sie to niejako "mimochodem", ale teraz juz wiem, ze to nie bylo przypadkowe, a zaplanowane pranie mlodych mozgow.

Pamietam podobne pranie jakie przez ponad 40 powojennych lat urzadzala nam komuna, ale to co zrobili mocodawcy Tuska i PO, przeszlo moje najsmielsze oczekiwania czy raczej spelnily sie najgorsze obawy z tak bezwzglednie realizowanego scenariusza. To byl majstersztyk! Ten zmasowany atak wszystkich srodkow przekazu.  (Nie dziwie sie teraz, dlaczego w poczatkach tzw. "transformacji" na pierwszy ogien poszly gazety i kolorowe tygodniki, i dlaczego zostaly tak szybko wykupione przez obcy kapital. To bylo dokladnie zaplanowane. A gdy zobaczysz ten filmik, ktory wklejam ponizej, to... ale nie uprzedzajmy faktow.)

Dzisiaj, kiedy kazdy z tych mlodych wyborcow sam widzi do czego doprowadzil takze i jego wybor, czesc z nich zmienia zdanie i bije sie w piersi, o czym mozna przeczytac w komentarzach na roznych forach internetowych, a czesc dalej idzie w zaparte i robi dobra mine do zlej gry.

Dzisiaj, chce Ci polecic bardzo ciekawy, kilkuminutowy material, ktory mowi o tym jak, kiedy i przez kogo zostalo zaplanowane to pranie mozgow. Poswiec 4 minuty na ten rewelacyjny film, ktorego w polskiej TV na pewno nikt Ci nigdy nie pokaze.



Tak, tak, nie zdawalismy sobie z tego sprawy, co?
Na ekranie pokaze sie po filmie kilka innych linkow na jeszcze lepsze, rowniez z polskim tekstem materialy, wszystko o Barracku Obamie i jego doradcach, szczegolnie o Zbigniewie Brzezinskim, ktorego, pamietam jak dzis, chciano nam wstawic na prezydenta, ale wtedy nie mielismy dostepu do tych informacji...

Spokojnej nocy, jesli mozesz po tym od razu zasnac...

15 Jan 2009

Dzis tylko sluchaj...

20 lat minelo...

Jesli znajdziesz  chwilke czasu,  to moze  choc pobieznie zapoznaj sie z tym materialem, ktory zamieszczam ponizej.

Prof. Przystawa swietnie podsumowuje 20 lat polskiego podskakiwania w zamknietym sloiku jak pchly z tego doswiadczenia, w ktorym podskakiwaly tylko do zakretki, a gdy zakretke odkrecono, to dalej podskakiwaly tylko do tej wysokosci, choc mogly sie juz wyzwolic... 

Profesor blisko 20 lat wojuje o zmiane ordynacji wyborczej, jak dotad wszystkie jego, i ogolnopolskiego ruchu JOW, dzialania sa blokowane przez nieokreslone blizej sily. Informacja o JOW nie moze przebic sie przez zmowe milczenia, nie uslyszysz o tym w polskiej TV ani w Polskim Radiu, nie przeczytasz w zadnej z  polskojezycznych gazet, ktore jedynie z nazwy sa swojskie, a reprezentuja zupelnie nie nasz interes.

20 lat minelo i jak jest, kazdy widzi. Nasza Polska to w dalszym ciagu kraj absurdow, kraj, w ktorym o wszystkim decyduja urzednicy. Urzednicy z nadania, urzednicy bedacy przedluzonym ramieniem wladzy, slepo wykonujacy polecenia aktualnie rzadzacej partii. Wladzy, ktora tworzy prawo na swoje potrzeby i obsadza wszystkie kluczowe stanowiska swoimi ludzmi z klucza partyjnego. 

Tak, dokladnie wtedy sie to zaczelo, co spowodowalo w konsekwencji,  ze ja jestem tu, a Ty jeszcze tam.  

Tutaj zalozenie dzialalnosci gospodarczej trwa okolo 15 minut i zalatwiasz to wszystko przez telefon. Nikt Cie nie sciga jesli dzisiaj nie zaplacisz groszowej skladki na insurance ani podatku od dochodu, masz na to kilka lat czasu. 

Ech, jest tyle absurdow i paradoksow, ze ksiazke mozna by, ale na razie poczytaj o czym pisze prof. Przystawa.

Polecam goraco


 

Jerzy Przystawa

Żądło 1989


Dwudziesta rocznica Porozumień Okrągłego Stołu (OS) wywołuje spory i kontrowersje, których rozpiętość waha się pomiędzy uznaniem OS za najważniejsze wydarzenie w tysiącletniej historii Polski – przedmiotu dumy i zadowolenia Polaków, którym przyszło żyć w tak cudownych czasach – do określenia tych Porozumień mianem nowej Targowicy, co dla wielu polskich patriotów na zawsze pozostanie symbolem hańby i zdrady narodowej. Warto w tym miejscu przypomnieć, że i Konfederacja Targowicka ani nie była, ani nie została osądzona jednoznacznie, o czym świadczy nie tylko fakt przystąpienia do niej samego Króla, ale chociażby tak szanowanej postaci polskiego Panteonu Narodowego, jak ks. Hugona Kołłątaja. Dzisiaj jednak o Targowicy wiemy prawie wszystko, natomiast OS otwiera przed nami cały gąszcz zagadek, na które wciąż nie znajdujemy odpowiedzi.

Pomimo upływu 20 lat nadal pozostaje tajemnicą, w jaki sposób dobierano uczestników historycznych rozmów Okrągłego Stołu, od których jakoby liczyć należy przywrócenie Polakom niepodległości i suwerenności? Pytanie to, naturalnie, dotyczy głównie tzw. strony opozycyjnej, bo jak tam strona rządowa kompletowała swoich delegatów, takiego zaciekawienia nie budzi. Ciekawe jest jednak kto i jak kompletował przedstawicieli opozycji, bo, jak się okazuje, dobór ten rozstrzygnąć miał o tym, jak płynąć będzie nawa państwowa przez co najmniej kolejne dwa dziesięciolecia!

Leży przede mną książka, spisywana na gorąco, w przerwach między burzliwymi obradami: Okrągły stół – kto jest kim: Solidarność – opozycja, wydana przez Wydawnictwo MYŚL w 1989 roku. Książka zawiera biogramy 228 uczestników debat, ułożone alfabetycznie od Jacka Ambroziaka (już za chwilę posła i szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów) po Andrzeja Zolla (niebawem wiceprezesa Państwowej Komisji Wyborczej, Prezesa Trybunału Konstytucyjnego i Rzecznika Praw Obywatelskich). Biogramy te zawierają imponującą prezentację ich dorobku obywatelskiego i nie pozostawiają wątpliwości, że wszyscy tam wymienieni to bohaterowie podziemnych i społecznikowskich zmagań z komuną, a zatem, z tego punktu widzenia, słusznie zostali wybrani na reprezentantów społeczeństwa. To prawda, ale prawdą jest także i to, że poza Okrągłym Stołem pozostały jeszcze liczniejsze grupy ludzi wcale nie mniej zasłużonych i patriotycznych, których jednak do stołu nie zaproszono? Kto i jak o tym decydował? Czasem, słuchając wypowiedzi, niektórych przynajmniej uczestników OS, można by odnieść wrażenie, że żadnej selekcji nie było, a każdy Polak-patriota, który tylko się zgłosił, dostawał od razu przepustkę na obrady! Coś na kształt gorączki złota: kto poszedł i znalazł, to jego, a kto nie znalazł, ten frajer i tylko do samego siebie i ślepego losu może mieć pretensje.

Moje pytanie jest o tyle zasadne, że społeczeństwo polskie – w odróżnieniu np. od Ukraińców, Czechów czy Rumunów – nie było społeczeństwem bezgłowym, lecz posiadało swoją własną elitę polityczną i obywatelską, która nie tylko rodziła się spontanicznie – jak w przypadku poszukiwaczy złota – ale została wybrana i to w wyborach powszechnie wówczas uznanych za demokratyczne i odpowiadające woli szerokich rzesz obywatelskich! Mam tu na myśli, oczywiście, I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ Solidarność, który dokonał wyboru Komisji Krajowej Związku, jej Prezydium i Głównej Komisji Rewizyjnej. 107 członków liczyła KK, w tym 18 członków Prezydium, plus 21 członków Głównej Komisji Rewizyjnej. Razem 128 wybranych członków najwyższych władz „Solidarności”. Wszyscy ci ludzie uzyskali najpierw mandat zaufania w wyborach delegatów na Zjazd Krajowy, a więc nie na jakichś ulicznych wiecach czy zebranych ad hoc przypadkowych gremiach, lecz wśród załóg swoich zakładów pracy, a potem wyboru dokonał ponad tysiącosobowy Zjazd. Patrząc naiwnie, wydawałoby się, że Lech Wałęsa nie powinien mieć żadnego problemu z doborem towarzyszy do stołu negocjacyjnego: wystarczyłoby, gdyby zwołał członków KK i razem z nimi ustalił, jak ma wyglądać delegacja „Solidarności”? Nie wierzę, żeby w tamtych czasach, były jakieś kłopoty ze zwołaniem KK, chociażby do Częstochowy, a generał Kiszczak z pewnością nie byłby w stanie w tym przeszkodzić! (Po cóż, zresztą, miałby przeszkadzać, skoro był prawdziwym gołąbkiem pokoju, dążącym do zgody i porozumienia narodowego?)

Z jakiegoś powodu do tego nie doszło. Na ścianach więziennych cel pisaliśmy w stanie wojennym: Związek jest, Statut ma i nie ma o czym dyskutować. Podpisane: Lech Wałęsa. Hasło to wyznaczało kierunek naszej walki i mobilizowało do oporu. Lech Wałęsa jednak nigdy nie zgodził się na spotkanie z Komisją Krajową, przeciwnie, sam dezawuował mandaty związkowe, oświadczając publicznie: Nikt nie ma mandatu, jedna trzecia zdradziła, jedna trzecia wyjechała – ja sam nie mam mandatu! Ta generalizacja nie była usprawiedliwiona: wypadki stanu wojennego i historia podziemnego oporu wykazały, że większość związkowych przywódców zachowała się przyzwoicie i nie zawiodła zaufania. Ale gdyby nawet przyjąć za trafną ocenę Wałęsy, to jedna trzecia z 128 to 43, a tymczasem w Pałacu Namiestnikowskim znalazło się zaledwie 11: czterech członków Prezydium KK (Lech Wałęsa, Zbigniew Bujak, Władysław Frasyniuk i Jacek Merkel); sześciu dalszych członków KK (Janusz Onyszkiewicz, Henryk Wujec, Bogdan Lis, Antoni Tokarczuk, Stefan Jurczak i Adam Stawikowski) oraz jeden członek GKR – doc. Adam Strzembosz. Jakby nie liczyć do rozmów przy OS nie zaproszono nawet jednego na dziesięciu z członków władz krajowych, innymi słowy: od udziału w OS odsunięto ponad 90% wybranych przywódców związkowych! Była to więc, w istocie, czystka, w ścisłym znaczeniu tego słowa! Ta czystka została zaraz potwierdzona w procesie rejestracyjnym nowego Związku Solidarność, jaki się odbył zaraz po zakończeniu obrad, a potem w kontraktowych wyborach do Sejmu 1989 roku.

Ludzie, którzy poświęcili swój czas i wysiłek, aby uczestniczyć w obradach OS zostali za swój trud sowicie wynagrodzeni. Ponad stu (102) z zasiadających przy OS, po stronie opozycyjnej zostali wkrótce posłami, senatorami, ministrami, ambasadorami, sekretarzami i podsekretarzami stanu, wojewodami, a dwóch zawędrowało nawet na fotel Prezydenta Państwa. Ponad trzydziestu z tej grupy osób miało w przyszłości łączyć po kilka takich stanowisk jednocześnie, pomijając już najróżniejsze dodatkowe beneficja. Taki np. Artur Balazs, nie tylko miał przyjemność być posłem przez cztery kadencje, senatorem i ministrem w trzech rządach, to jeszcze stał się znanym na Pomorzu posiadaczem ziemskim. Skromna ekonomistka z GUS nie tylko została posłem kolejnych kadencji, ale i podsekretarzem stanu w kolejnych rządach i w różnych ministerstwach, prezesując, dodatkowo, radom banków, fundacji, etc. etc.

Kolejnych 67 uczestników OS objęło najróżniejsze prestiżowe i intratne posady, takie, przykładowo, jak sędziów Trybunału Konstytucyjnego i Trybunału Stanu, prezesów i członków potężnych rad nadzorczych, banków, spółek giełdowych, prezesów radia i telewizji itp. Mam tu na myśli kariery takie, jak np. p. Jacka Woźniakowskiego, który z wydawcy „Znaku” przeszedł na fotel prezydenta Krakowa, Edmunda. Tołwińskiego, który z adiunkta Uniwersytetu Gdańskiego zamienił się w prezesa Banku Gdańskiego, Andrzeja Topińskiego, skromnego adiunkta w PAN, awansowanego na wiceprezesa NBP, prezesa PKO BP i prezesa Związku Banków Polskich, czy chociażby Jana Dworaka, skromnego polonistę, pisującego do niszowych pism, a późniejszego Prezesa TVP. Albo jeszcze skromniejszą anglistkę, Helenę Łuczywo, która wkrótce stała się jedną z najbogatszych i najbardziej wpływowych kobiet w Polsce!

Jak więc widzimy, co najmniej 75% zasiadających przy OS opozycjonistów weszło w skład najściślejszej elity politycznej odrodzonego Państwa Polskiego, co oznacza, że OS okazał się być niezwykle skuteczną kuźnią kadr politycznych. Usprawiedliwia to moje pytanie: kim byli selekcjonerzy tych kadr i jakie metody wykrywania talentów politycznych zostały zastosowane?

Obrady OS ciągnęły się przez dwa miesiące, a prawie 500 uczestników wyprodukowało w tym czasie tony papieru, tysiące oświadczeń i deklaracji, raportów i projektów. Makulatura ta, praktycznie w całości, okazała się bezwartościowa. Tylko trzy kwestie o zasadniczym znaczeniu zostały tam rozstrzygnięte: (1) kto ma być pierwszym prezydentem RP; (2) jak ma wyglądać demokratycznie wybrany Sejm i (3) jak ma wyglądać odnowiona „Solidarność”. Niecałe 10% członków władz krajowych Związku dopuszczonych do uczestnictwa w obradach OS, stanowiło prefigurację nowej „Solidarności”. Zarejestrowany w kwietniu 1989 nowy Związek był już tylko bladym cieniem swego poprzednika. Sam Lech Wałęsa chwalił się w wywiadzie udzielonym włoskiemu dziennikowi „Il Messaggero”: To ja podzieliłem Solidarność! I zawsze będę tworzył podziały, bo silny Związek byłby przeszkodą na drodze reform.

Przez 20 lat przeszliśmy długą drogę wałęsowskich reform. Bez wątpienia Polska dzisiaj wygląda inaczej niż 20 lat temu. Ulice naszych miast zatłoczone są autami, co drugi gmach to bank, a tak bardzo ongiś poszukiwany dolar amerykański nie wystarcza dzisiaj na filiżankę kawy. Upadły „Stocznia Gdańska”, „Pafawag”, „Ursus”, „Huta Lenina” – zakłady, z których wyszli Wałęsa, Frasyniuk, Bujak, Gil – główni solidarnościowi negocjatorzy w Magdalence. Ich byli pracownicy, zamiast do Warszawy, jeżdżą dziś do Brukseli, aby tam protestować i domagać się prawa do pracy i godziwego zarobku. 

Czy dzięki tym reformom staliśmy się społeczeństwem bardziej obywatelskim, krajem, w którym obywatel jest traktowany jak podmiot, na którego usługach stoją media publiczne, a jego niezbywalnych prawa chroni państwo, sądy i prokuratury? Czy mamy dzisiaj więcej do powiedzenia w swoim państwie niż w państwie Gierka, Rakowskiego Gomułki?  

Coraz więcej Polaków dochodzi do przekonania, że przy OS komuniści wykonali NUMER, jaki okazał się być żądłem, bardziej perfidnym i dokuczliwym niż to, jakie podziwialiśmy w filmie George’a Hilla, choć może tak bardzo nas nie śmieszy. Ukąszenie Okrągłego Stołu, zamiast nas pobudzić i zaktywizować, sparaliżowało naszą wolę budowy społeczeństwa prawdziwie obywatelskiego, oddało nasze państwo w ręce pieczeniarzy i kompradorów. 

Jak z tego wyjść? Jak sprawić, żeby decyzje o Polsce podejmowali ci, o których Konstytucja pisze, że są suwerenami, a nie zapadały gdzieś, nie wiadomo gdzie?

W sobotę, 17 stycznia, na konferencji Polska pierwszej prędkości w Krakowie ma mieć główny referat wybitny stolarz, były poseł wielu kadencji, były szef URM, Jan Maria Rokita. Tytuł jego referatu: Jakiej ordynacji wyborczej Polacy potrzebują? Domyślamy się, że będzie mówił o potrzebie wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych. To bardzo dobrze i bardzo pięknie. Szkoda tylko, że ten temat nie pojawił się dwadzieścia lat temu, że straciliśmy tyle czasu. Miejmy nadzieję, że jeszcze uda się to odrobić. 


Wrocław, 15 stycznia 2009

14 Jan 2009

Zatem co jest wazne?

Prawda, jej poszukiwanie,

otwarcie na informacje z roznych zrodel,

poszukiwanie korzeni,

odpornosc na propagande,

samodzielne myslenie,

wyciaganie wnioskow z doswiadczen...

 

11 Jan 2009

Osobiscie dla Ciebie



Witam Cie serdecznie na tej stronie, ktora udalo mi sie zalozyc aby podzielic sie tym co dla mnie wazne i mysle, ze dla Ciebie takze bedzie wazne. 

Są w sieci tysiace, miliony stron, a nikt z nas nie ma zbyt wiele czasu, aby je wszystkie przegladac w poszukiwaniu tego co go TERAZ interesuje i co moze sie przydac w przyszlosci, zatem jesli bedziesz  wiedziec, ze TUTAJ znajdziesz to wszystko (no, prawie...) w jednym miejscu, to ten blog spelni swoje zadanie.

Podziele sie z Toba takze moimi fascynacjami, tym co mnie zainteresowalo w sieci i mysle, ze warto sie z tym zapoznac, zatem napotkasz tu takze fragmenty lub cale teksty z innych stron.

Dodam tu rowniez wlasne przemyslenia na aktualne tematy, zapraszam Cie rowniez do komentowania poruszonych zagadnien wierzac, ze kazda konstruktywna krytyka tylko pomoze nam wejsc na wyzszy poziom komunikacji.

Pierwszy wpis na poczatek

Udalo mi sie zalozyc tego bloga z mysla,  ze bedzie wypelniany w miare wolnego czasu i kiedy natrafie na cos waznego, aby sie tym z Wami podzielic.

Jest tyle ciekawych stron w sieci, ale wiekszosc z nas nie ma za wiele czasu aby wszystko przegladac i czytac w poszukiwaniu tego co jest wazne i z czym warto sie zapoznac, chocby pobieznie. Zatem jesli znajde cos co uznam ze jest tego warte, to zaraz tu zamieszcze.

Mam zamiar takze podac wazne dla mnie linki do stron, ktore polecam, ktore od lat obserwuje i chcialbym abyscie rowniez mieli do nich dostep,jesli oczywiscie nie natrafiliscie na nie wczesniej.

Pierwsze koty za ploty, zatem, do milego... "poczytania".

Przy okazji bede zapraszac rowniez w ciekawe miejsca, warte odwiedzenia i skorzystania z oferty. Jesli wybieracie sie w okolice Edynburga czy w ogole do Szkocji, to postaram sie pokazac to co mnie zainteresowalo.

Oczywiscie prosze rowniez o uwagi co do  tematyki jak i zawartosci, wszelkie komentarze beda mile widziane, to tylko pomoze nam w dobrej komunikacji.